Nie wiem, czy tak będzie zawsze, ale bardzo bym chciała. Póki co, pytanie męża "co tak ładnie pachnie?", kiedy wraca do domu i uśmiech Małego E., kiedy mama miesza coś w misce/garnku/na patelni w zupełności odpowiadają mi na pytanie: czy warto? :-)
Ostatnio piątkowe wieczory bardzo często pachną u nas chałką. Uwielbiamy w sobotnie poranki śniadania na słodko. A ta chałka jest do tego idealna! Szczerze polecam - nawet tym, którzy uważają, że to trudne i nie dadzą rady. Skoro mi z 5 - miesięcznym dzieckiem w domu się udało, to większości z Was na pewno się uda :-)
Zwróciłam na nią uwagę już kiedyś w Pracowni Wypieków. Ostatecznie do jej wykonania zmotywował mnie wpis Truskawkowej Ani . I jednej i drugiej blogerce powinnam podziękować za inspirację.
Do dzieła! Zdążycie jeszcze zrobić zakupy i upiec chałkę na weekend. Podobnie jak Ania robię chałkę z połowy porcji podanej przez Liskę w Pracowni Wypieków (i w jej książce "Słodkie").
Składniki:
- 15 dag świeżych drożdży
- 200 ml ciepłej wody
- 45 g cukru
- 1/2 łyżki soli
- 425 g + 75 g mąki
- 2 roztrzepane lekko jajka
- 50 g roztopionego i ostudzonego masła
Do posypania: mak lub sezam, ew. kruszonka
Po tym czasie dzielimy ciasto na 4 lub 6 części i zaplatamy. Przekładamy do blaszki (keksówka lub szeroka blaszka - w zależności od tego jaki kształt chcecie). Zostawiamy jeszcze na 30 - 40 minut do ponownego rośnięcia. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Smarujemy chałkę jajkiem i posypujemy makiem, sezamem - wg upodobań.
Pieczemy ok.30 - 35 minut.
I nie możemy się doczekać aż trochę przestygnie...;-)
Pozdrowienia i smacznego!
Ja przestalam zaplatac, gdyz nigdy mi nie wychodzilo tak jak powinno... teraz ewentualnie 'skrecam' ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Moniko!
:)))Ta chałka jest cudna, no i z połowy proporcji wychodzi ogromna, prawda?
OdpowiedzUsuńPrawda :) Na dwa duuuuże śniadania! :))))
Usuń