wtorek, 13 sierpnia 2013

Risotto z kurkami

...czyli idzie jesień. To już? A może zmęczeni upałami powiemy "dopiero"? Mam w tym roku bardzo mieszane uczucia. Chyba pierwszy raz tak mocno tęsknię za wrześniem. Nie, nie tylko przez upały. Na pewno jest kilka powodów.
Risotto to jedno z moich ulubionych dań. To z kurkami zdecydowanie zdobyło nasze podniebienie. Danie dla mnie luksusowe ze względu na dostępność kurek (to tylko jakieś 2 miesiące w roku).
Zróbcie i przekonajcie się, czy to też Wasz smak. A ja wśród dźwięków, które wyśpiewuje mi Michael Buble, wrócę do domowych spraw :)

Risotto z kurkami


Składniki (porcja na 2 głodne osoby):

- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- oliwa (ok.2 łyżek)
- 3 garście (damskie ;-) ) ryżu do risotto (u mnie arborio)
- ok. 1 l bulionu (u mnie szybki bulion podpatrzony kiedyś u Asi z Kwestii smaku czyli woda gotowana kilka minut z przyprawami i ziołami)
- łyżka masła
- ok. 100 g kurek podsmażonych wcześniej chwilę na oliwie z dodatkiem masła (1 łyżeczka)
- garść startego parmezanu
- sól, świeżo zmielony pieprz
- opcjonalnie do podania: natka pietruszki (pasuje, ale akurat nie miałam)

Oczyszczamy kurki i smażymy je na oliwie z dodatkiem masła. Przygotowujemy bulion. Cebulę i czosnek kroimy w drobną kostkę. Na rozgrzanej oliwie szklimy cebulę z czosnkiem. Dodajemy ryż i smażymy chwilę, aż zrobi się lekko przezroczysty. Wlewamy 2 chochle bulionu, mieszamy i zostawiamy, aż ryż wchłonie bulion. Później wlewamy dwie kolejne i powtarzamy proceder do momentu, aż ryż stanie się al dente. Przed wlaniem ostatniej porcji dodajemy podsmażone kurki. Po wlaniu ostatniej porcji bulionu czekamy ok. 1 minuty i dodajemy łyżkę masła. Następnie dodajemy do risotto starty parmezan. Wyłączamy gaz/płytę elektryczną, mieszamy risotto, przykrywamy na 30 sekund i podajemy od razu. Można podać jeszcze udekorować parmezanem.
Smacznego! :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Pierogi z jagodami

Jak się uwolnić od złych myśli i złości? Jak zapomnieć o przelewach, które nie przychodzą, mimo że powinny? Zrobić pierogi. 
Uspokajające zajęcie. Przynajmniej dla mnie. 
Jeśli domownikom smakuje - tym bardziej. Chociaż na chwilę można zapomnieć o tym, co się dzieje źle. 

Myślałam, że jagody są drogie. W końcu 20zł za kg to nie mało. Ale... Okazuje się, że duży słoik (9zł) wystarcza na zrobienie pierogów i jagód zostaje jeszcze na sporo jagodzianek, które mam jutro w planie. 
Dlatego polecam się jednak skusić. 
Myślałam, że robienie tych pierogów zajmie mi pół dnia. Zmierzyłam czas - dokładnie 60 min - 40 sztuk pierogów. To jednak nie tak źle :-) I wiecie - były PYSZNE!!! Ł. zachwycony zjadł dwie duże porcje, a nie przepada za obiadami "na słodko".

Inspiracją (i źródłem tego konkretnego przepisu) była dla mnie Chillibite (ostatnio nie mogę przestać czytać jej postów - to jest jakieś uzależnienie!). Gdyby nie jej opowieść, tych pierogów pewnie jeszcze długo by nie było. 

Pierogi z jagodami
Składniki (u mnie ok.40 sztuk):
- 300 g mąki pszennej
- 1 łyżka oleju
- 1 łyżeczka soli
- 150 - 200 ml bardzo ciepłej wody

Farsz:
- ok. 1,5 szklanki jagód
- 3 - 4 łyżki cukru


Jagody myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym, dosypujemy do nich cukier i mieszamy. 
Do mąki dodajemy olej, sól i 3/4 wody (resztę zostawiamy i dodajemy po chwili w razie potrzeby). Zagniatamy ciasto. Powinno być gładkie i elastyczne (w razie potrzeby dodajemy właśnie wody). Odrywamy ok.1/4, resztę przykrywamy ściereczką. Wałkujemy i wycinamy szklanką kółka. Na nie nakładamy po łyżeczce farszu i sklejamy pierogi (ja podobnie jak Chillibite robię falbankę bo to dla mnie jedyna sprawdzona forma, która się nie rozlatuje). Podobnie postępujemy z resztą ciasta. Pierogi gotujemy w lekko osolonym wrzątku kilka minut od momentu wypłynięcia. Ja podaję ze śmietaną i cukrem, ale możliwość kombinacji jest nieograniczona :-) Smakują też samodzielnie. 

Smacznego!